Błogosławiony ks. Władysław Mączkowski (1911-1942)
Tekst montażu przedstawionego w kościele p.w. Narodzenia NMP w Ociążu w niedzielę 28 VI 2009 roku z okazji X rocznicy beatyfikacji 108 Męczenników II wojny światowej i odsłonięcia tablicy pamiątkowej poświęconej bł. Ks. Władysławowi Mączkowskiemu
Urodził się 24 czerwca 1911 roku w Ociążu w powiecie ostrowskim. Jego ojciec - Szczepan Mączkowski pracował jako kamerdyner w miejscowym dworze, matką była Maria z Sobierajskich. 16 lipca 1911 roku rodzice przynieśli go do chrztu do kościoła parafialnego w Ociążu. Dziecko do chrztu trzymali jako rodzice chrzestni: Kazimierz Babiak z Kwiatkowa i Maria Czechowska z Ociąża. Fakt chrztu dziecka odnotował ks. proboszcz Mieczysław Rosochowicz w księdze ochrzczonych parafii p.w. Narodzenia NMP w Ociążu pod numerem 23 w roku 1911.
Władysław był najmłodszy z ośmiorga rodzeństwa: miał dwie siostry i pięciu braci. Córkom zapewnili rodzice wykształcenie średnie (małe matury), czterej bracia wyuczyli się zawodu kupieckiego, piąty został maszynistą parowozu. Szkołę powszechną ukończył Władysław w Ociążu. Następnie podjął naukę w Gimnazjum Męskim w Ostrowie Wlkp., gdzie 28 maja 1931 roku zdał egzamin maturalny. Po maturze zgłosił się do seminarium duchownego. Ks. Mieczysław Rosochowicz - proboszcz w Ociążu wystawił kandydatowi wzorową opinię. Jako alumn Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu i Gnieźnie przyjeżdżał na wakacje do domu rodzinnego. Świadectwa wakacyjne wystawiane przez proboszcza charakteryzują go jako młodzieńca pobożnego i skromnego, zamkniętego w sobie, unikającego rozrywek, ale chętnie pomagającego przy ołtarzu i regularnie przystępującego do sakramentów. Jedna z opinii przełożonych seminaryjnych jest bardzo lakoniczna: ”Średnio zdolny. Pilny. Spokojny i zamknięty w sobie”.
Ojciec Władysława – Szczepan, hrabiowski kamerdyner przeszedł na emeryturę i zamieszkał wraz z rodziną w Nowych Skalmierzycach. Zmarł 15 maja 1936 roku w wieku 72 lat i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Ociążu. Władysławowi, który kontynuował naukę w seminarium, pomagał finansowo najstarszy z braci – Stefan, ale gdy ten umarł, a pozostali bracia sami z trudem utrzymując rodziny nie mogli go wspomóc, alumn Mączkowski napisał prośbę do władz seminaryjnych o odroczenie opłat czesnego. Kiedy otrzymał stypendium, musiał je przeznaczyć na spłatę długu w seminarium, na podręczniki i ubiór. Na pomoc hrabiego z Ociąża nie mógł liczyć.
Święcenia kapłańskie otrzymał wraz z 39 diakonami w sobotę 22 maja 1937 roku w Archikatedrze Poznańskiej z rąk kardynała Augusta Hlonda Prymasa Polski. Do znajomych i rodziny wysłał zawiadomienie o następującej treści:
„ Uprzejmie zawiadamiam, że w sobotę, dnia 22 maja b.r. otrzymam w Archikatedrze Poznańskiej z rąk J. Em. Ks. Kardynała Dr Augusta Hlonda, Prymasa Polski, święcenia kapłańskie, a w środę, dnia 26 maja o godz. 10-tej złożę Bogu pierwszą ofiarę Mszy Św. w kościele św. Mikołaja w Grudziądzu. Równocześnie zapraszam na uroczystość prymicyjną. Grudziądz, ul. 3-go Maja 22; w maju 1937 roku; ks. Władysław Mączkowski”
Prymicyjną Mszę św. odprawił ks. Neoprezbiter Władysław Mączkowski w środę 26 maja o godz. 10.00 w kościele farnym p.w. św. Mikołaja w Grudziądzu, gdzie mieszkała matka – wdowa i większość rodziny. Na obrazku prymicyjnym napisał: „Miłosierdzie Twoje, Boże, towarzyszyć mi będzie po wszystkie dni życia mojego”. Dopiero później się okazało, jak bardzo prorocze były to słowa.
Na pierwszą placówkę w dniu 1 lipca 1937 roku ks. Władysław Mączkowski został skierowany do wiejskiej parafii p.w. św. Wita w miejscowości Słupy w diecezji gnieźnieńskiej. Parafia liczyła 1850 dusz i obejmowała następujące miejscowości: Chraplewo, Ciążkowo, Dąbrówka, Kowalewo, Słupy, Wąsacz i Wrzosy; proboszczem był ks. Jan Szymański. Ks. Władysław pracował tam przez dwa lata. Parafianie, którzy go pamiętali złożyli o nim piękne świadectwa.
W lipcu 1939 roku władza duchowna zaproponowała mu objęcie wiejskiej parafii w Rzadkowie, ale zrezygnował z niej i przyjął skierowanie na wikariat do Szubina. Parafia p.w. św. Marcina w Szubinie liczyła wówczas 4500 dusz. Wybuchła wojna…. 1 października 1939 r. zaaresztowano jego proboszcza ks. Stanisława Gałeckiego, z którym spotkał się później w Dachau. Ks. Mączkowski zaczął ukrywać się u dwóch rodzin w parafii: najpierw u Muziołów w Szubinie, potem w pobliskiej wsi Smolniki u rodziny Ucińskich. Pieszo przemierzał okolicę i po kryjomu służył posługą kapłańską chorym. Dziś jedna z ulic Szubina, wiodąca w kierunku wsi Smolniki, nosi jego imię. Rodziny udzielające mu schronienia ostrzeżono potajemnie, że grozi im niebezpieczeństwo za ukrywanie księdza.
Na polecenie władzy duchownej objął więc jako administrator wiejską parafię w Łubowie pod Gnieznem, gdzie zamieszkała z nim matka. Parafianka z Łubowa, która spotkała go z okazji chrztu córki, wspomina, że wielokrotnie widziała młodego proboszcza klęczącego w kościele na modlitwie. Uważała go za człowieka głębokiej wiary i modlitwy; był skupiony, a jego życie nacechowane umartwieniem.
Aresztowanie nastąpiło 26 sierpnia 1940 roku w Łubowie. Gestapo przewiozło ks. Mączkowskiego do przejściowego obozu w majątku wiejskim w Szczyglinie, gdzie więźniowie przebywali w bardzo prymitywnych i surowych warunkach. Po trzech dniach, 29 sierpnia 1940 roku, został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, a stamtąd 13 grudnia 1940 roku w transporcie 525 polskich księży trafił do obozu w Dachau. Ks. Władysław otrzymał tu numer 22760. Przebywający również wtedy w obozie ks. Abp Adam Kozłowiecki wspominając dzień, w którym kapłanom polskim zabroniono wstępu do kaplicy na bloku niemieckich księży, wymienia, co znamienne, wśród 11 nazwisk kapłanów nazwisko ks. Mączkowskiego na samym początku:
„Dzisiaj niedziela i pierwszy dzień, w którym nie mamy Mszy św. Dzięki niedzieli jednak nie zaczynamy naszego <upadku> od tych idiotycznych ćwiczeń na placu apelowym. Wracamy na bloki i modlimy się przy stołach. Przy naszym zebrało się bardzo miłe i zgrane grono: Mączkowski i inni. Ks. Grabowski odprawił <suchą Mszę św.>, potem zmówiliśmy litanie do Najświętszego Serca Jezusowego, do Matki Boskiej i św. Józefa”.
W obozie ks. Władysław Mączkowski zachował dużą pogodę ducha i przejawiał nadzieję, że nadejdą jeszcze jasne dni podnosząc na duchu przygnębionych oraz dzieląc się z innymi okruszyną chleba, jaka wówczas otrzymywali więźniowie. Z obozu pisze do rodziny listy: jak nakazuje obozowy regulamin są one pisane w języku niemieckim, na obozowym papierze zawierającym 15 linii, ze względu na cenzurę stale powtarza się w nich zwrot, że czuje się dobrze i niczego nie potrzebuje. Za przekazane pieniądze dziękuje jednak bardzo serdecznie. Interesuje się też losami rodziny i kolegów. Zachowane listy z obozu to dziś jedna z najcenniejszych rodzinnych pamiątek. …
Wycieńczony pracą ponad siły i osłabiony warunkami obozowymi oraz głodem młody kapłan umiera 20 sierpnia 1942 roku. Jego ciało spalono w obozowym krematorium. Kolega kursowy ks. Władysława, współwięzień obozu w Dachau, późniejszy proboszcz w jego rodzinnym Ociążu, ks. Mieczysław Posmyk napisał po wojnie w nekrologu:
(…) Śp. Ks. Władysław miał od dziecka zdrowie wątłe, ale kto go znał bliżej, wie, że z tej postaci wysokiej, szczupłej i ascetycznie wyglądającej , biła jakaś wielka siła, która pozwalała mu nie tylko sprostać obowiązkom, ale wykonać je nieprzeciętnie dobrze. W seminarium znaliśmy go jako bardzo surowego dla siebie kleryka. Nie pamiętam, żeby przerwał lekkomyślnie milczenie nakazane. Albo pracował, albo się modlił, albo służył drugim. Rzadko kto tak poważnie pojmował swoje powołanie jak on. Toteż po wyjściu na parafię okazuje się gruntownym i cenionym spowiednikiem. Pociągnięci jego głęboką znajomością duszy ludzkiej niektórzy koledzy księża obierają go sobie jako swego kierownika sumienia. – Udręki życia obozowego znosi z niesłychaną pogodą ducha. W najcięższych przejściach zapowiada nadejście jasnych dni. Wielu kolegów smutnych i przygnębionych podnosi na duchu. Spełniły się wszystkie jego optymistyczne przepowiednie o ulżeniu naszej obozowej niedoli. On sam, niestety, już tego nie doczekał. – Ostatnie miesiące jego życia wbiły się nam szczególnie w pamięć. Po strasznej zimie roku 1941/42, gdzie dniami całymi trzeba było wywozić śnieg taczkami (ubrania były bardzo liche, a mróz sięgał – 36 C) zaciągnięto śp. Ks. Władysława do pracy na plantacjach. Jaką kaźnią była ta praca w szczerym polu w okropnych warunkach klimatycznych podgórskiej okolicy przy dojmującym głodzie i szykanach obrazuje choćby wielka liczba księży zmarłych na plantacjach(ok. 350). Ks. Władysław pracował tam więcej niż inni mimo wątłego zdrowia. Pracujący z nim księża mają go żywo w pamięci, jak ustawiczni tłumaczył na dobre uczynki wszelkie okropności tego przykrego życia. Osoba jego była żywą ilustracją do słów Pisma Św.: ”Tym, co Boga miłują, wszystko obraca się ku dobremu”. Nie unikał jednak myśli o śmierci, ale mówił o niej jako radosnym zobaczeniu się z Chrystusem. Mimo ogromnego wyczerpania – już w maju miał spuchniętą twarz i nogi – pracował dalej. W swoim zaparciu się siebie zdobywał się na to, że dzielił się z innymi tą okruszyną chleba, jaką wówczas otrzymywaliśmy. Kto wie, czym był wówczas głód w Dachau, musi to uznać za wielkie bohaterstwo. (…)
Ks. Ludwik Gładyszewski, postulator procesu beatyfikacyjnego męczenników II wojny światowej diecezji gnieźnieńskiej w pracy poświęconej męczennikom za wiarę z lat 1939 – 1945 pisze o nim:
„W ciągu dwóch lat spędzonych w hitlerowskich obozach, młody kapłan ks. Władysław Mączkowski został zamęczony i oddał Bogu życie. Jeżeli nawet w zachowanych wspomnieniach nie określono go jako męczennika, to jednak można wyczytać tam jakby ukrytą myśl, która na to wskazuje. Dwa elementy przemawiają za tym, a mianowicie intensywność cierpienia i szybkość procesu wyniszczenia fizycznego oraz niektóre cechy duchowej sylwetki Sługi Bożego. Wyniszczenie fizyczne organizmu młodego, dotąd zresztą nie rozpieszczanego przez życie człowieka (skromne warunki domowe i kleryckie), dokonało się w ciągu krótkiego czasu. Podobnie jak inni musiał być świadom, że staje się coraz słabszy. Mimo to zachował pogodę ducha, nie tracił nadziei i nie popadał w rozpacz, skoro potrafił mówić o śmierci jako o radosnym spotkaniu z Chrystusem. Świadomie – świadczą o tym słowa – przygotowywał się na to, że spotka Pana. Jego zaś postępowanie dowodzi również, że nie bał się tego spotkania, ponieważ umiał przełamać nawet własny głód, by podzielić się z bratem kęsem chleba ,a jednocześnie pracować więcej niż inni bez oszczędzania siebie. A przecież czuł, że staje się coraz słabszy. Takie postępowanie znajduje oparcie w jego szlachetnej pobożności, z której czerpał bodźce zarówno do przyjmowania postawy ofiarnej, jak i do czekania na radosne spełnienie się doczesności”.
W dniu 26 marca 1999 roku na Watykanie, w obecności Ojca Św. Jana Pawła II, został uroczyście promulgowany dekret o męczeństwie za wiarę 108 Sług i Służebnic Bożych. W ten sposób zostało orzeczone męczeństwo za wiarę w znaczeniu teologicznym dotyczące tychże Sług Bożych, pozwalając na ogłoszenie ich Błogosławionymi Męczennikami Kościoła.
Oto treść dekretu:
KONGREGACJA SPRAW KANONIZACYJNYCH
Z DIECEZJI WŁOCŁAWSKIEJ I INNYCH
DOTYCZY
BEATYFIKACJI czyli DEKLARACJI MĘCZEŃSTWA
SŁUG i SŁUŻEBNIC BOŻYCH
ANTONIEGO JULIANA NOWOWIEJSKIEGO
ARCYBISKUPA-BISKUPA PŁOCKIEGO
HENRYKA KACZOROWSKIEGO i ANICETA KOPLIŃSKIEGO
KAPŁANÓW
MARIANNY BIERNACKIEJ
ŚWIECKIEJ
ORAZ 104 WSPÓŁTOWARZYSZY (1939 – 1945)
DEKRET O MĘCZEŃSTWIE
„W naszym stuleciu wrócili męczennicy, często nieznani, jak gdyby ‘nieznani żołnierze’ wielkiej sprawy Bożej. Ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele” (Jan Paweł II, List Apostolski Tertio millenio adweniente, 37).
Do grona tych, którzy w naszym stuleciu przelali krew za wiarę, należy zaliczyć licznych męczenników narodowego socjalizmu, który w rzeczywistości jako system ateistyczny i uzurpujący sobie pełną i absolutną władzę nad człowiekiem, był wrogim Bogu i ludziom. Wrogi wobec Kościoła katolickiego i jego członków, na wieloraki sposób dążył do ograniczenia jego działalności, tak skrycie jak i otwarcie negował oraz ograniczał wartości ludzkie i chrześcijańskie. Szczególnie w Polsce, zbrojnie okupowanej przez nazistów (w latach 1939-1945), dążył do zniszczenia chrześcijaństwa, zwalczając instytucje kościelne, biskupów, kapłanów, zakony, jak i świeckich, których uważał za przeciwne narodowemu socjalizmowi.
Na tej ziemi, okrytej okrutnymi zbrodniami dokonanymi przez nazistów, ale rozjaśnionej przez świadectwo męstwa i wiary wielu uczniów Chrystusa, poniosło śmierć męczeńską stu ośmiu członków Kościoła katolickiego, których teraz ze czcią wspominamy. Wierni naśladowcy Bożego Mistrza nie wyrzekli się swej godności chrześcijańskiej, nie odstąpili od wiary, nie zbiegli z niebezpieczeństwa, nie przestraszyli się gróźb, ani nie ulegli niegodziwym obietnicom przeciwnym sumieniu. Pragnęli podjąć Drogę Krzyża, aby zbawić swoje dusze, dokonać działa dla chwały Bożej i powiększenia Królestwa Bożego. Przeciwstawili się prześladowcom, mając niezłomną nadzieję otrzymania z Bożego Miłosierdzia wiecznej nagrody.
Pośród tych nieustraszonych świadków wiary było trzech biskupów, pięćdziesięciu dwóch kapłanów diecezjalnych, trzydziestu czterech kapłanów i braci z Instytutów życia konsekrowanego, osiem sióstr zakonnych, dwóch alumnów seminarium, dziewięciu wiernych świeckich. Na różny sposób zadano im śmierć: część z nich pozbawiono życia na sposób gwałtowny przez zgilotynowanie czy powieszenie, przez rozstrzelanie czy zamordowanie, uduszenie w komorach z trującym gazem; część natomiast na sposób pozornie mniej gwałtowny, jednak stopniowo, jak np. przez nieludzkie traktowanie we więzieniach, wyrafinowane udręki, głód czy inne. Różne były również miejsca męczeństwa. Jedni złożyli świadectwo najwyższej miłości w obozach koncentracyjnych czy zagłady, inni w więzieniach i na innych jeszcze miejscach.
Ci Słudzy Boży, którzy są małą częścią wielkiej rzeszy chrześcijan w Polsce pomordowanych w czasie drugiej wojny światowej, zawsze byli uważani za prawdziwych męczenników. Sprawę ich beatyfikacji czyli deklaracji męczeństwa podjął w 1992 roku Biskup Włocławski, który w porozumieniu z Konferencją Episkopatu Polski otworzył procesowe postępowanie diecezjalne, jak również postępowanie rogatoryjne w różnych Kuriach Diecezjalnych w Polsce. Ich autentyczność i moc dowodowa została potwierdzona przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych. Po sporządzeniu Positio, zgodnie z normami prawa, zostało rozpatrzone, czy wymienionych wyżej 108 Sług Bożych należy zaliczyć do męczenników za wiarę. Dnia 28 listopada 1998 roku na Kongresie Szczególnym Konsultorów Teologów zostało podjęte pozytywne orzeczenie w tej sprawie. Kardynałowie oraz Biskupi zgromadzeni na Sesji Zwyczajnej w dniu 16 lutego 1999 roku, po przedstawieniu Sprawy przez jej Ponensa, Kardynała Edmunda Kazimierza Szokę, uznali, że ci Słudzy Boży przelali krew za wierność Chrystusowi, ponieśli śmierć in odium fidei (z nienawiści do wiary).
Powiadomiony o wszystkich powyższych sprawach przez niżej podpisanego Prefekta, Najwyższy Pasterz Jan Paweł II przyjął i potwierdził wota Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych oraz polecił, aby zgodnie z prawem został sporządzony dekret o męczeństwie Sług Bożych.
Gdy to zostało dokonane, Ojciec Święty w dniu dzisiejszym wezwawszy mnie, niżej podpisanego Prefekta oraz Kardynała Ponensa Sprawy, i wraz ze mną Biskupa Sekretarza, a także inne osoby powołane według zwyczaju, orzekł, że „uznaje się męczeństwo i jego przyczynę, co do faktu i skutków, odnośne do Sług Bożych Antoniego Juliana Nowowiejskiego, Arcybiskupa - Biskupa Płockiego, Henryka Kaczorowskiego i Aniceta Koplińskiego, Kapłanów, Marianny Biernackiej, Świeckiej, i 104 Współtowarzyszy, zabitych w latach 1939 – 1945 ”.
Wolą Ojca Świętego jest, aby dekret ten miał moc prawną i został przekazany do akt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Dane w Rzymie, dnia 26 marca Roku Pańskiego 1999.
* JOSE SARAIVA MARTINS
Abp tytularny Thuburniceński
Prefekt
* EDWARD NOWAK
Abp tytularny Luneński
Sekretarz
Aktu beatyfikacji dokonał Jan Paweł II w czasie swej VII pielgrzymki do naszej Ojczyzny, w dniu 13 czerwca 1999 roku podczas Mszy św. odprawianej na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Powiedział wówczas w homilii:
"Racz mnie umocnić, Panie, znakiem Twego Krzyża, i spraw, abym tak jak ten krzyż z relikwiami świętymi noszę na swojej piersi, tak zawsze miał w myśli i pamięć Twojej męki, i zwycięstwo, jakie odnieśli Twoi męczennicy". Dziś czynię to wezwanie modlitwą całego Kościoła w Polsce, który niosąc od tysiąca lat znak męki Chrystusa, wciąż odradza się z posiewu krwi męczenników i żyje pamięcią zwycięstwa, jakie oni odnieśli na tej ziemi.
Dziś właśnie świętujemy to zwycięstwo. Świętujemy zwycięstwo tych, którzy w naszym stuleciu oddali życie dla Chrystusa, oddali życie doczesne by posiąść je na wieki w Jego chwale. Jest to zwycięstwo szczególne, bo dzielą je duchowni i świeccy, młodzi i starzy, ludzie różnego pochodzenia i stanu. Pośród nich jest arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski, pasterz diecezji płockiej, zamęczony w Działdowie; jest biskup Władysław Goral z Lublina torturowany ze szczególną nienawiścią tylko dlatego, że był biskupem katolickim. Są kapłani diecezjalni i zakonni, którzy ginęli, gdyż nie chcieli odstąpić od swojej posługi, i ci, którzy umierali, posługując współwięźniom chorym na tyfus; są umęczeni za obronę Żydów.
Są w gronie błogosławionych bracia i siostry zakonne, którzy wytrwali w posłudze miłości i w ofiarowaniu udręk za bliźnich. Są wśród tych błogosławionych męczenników również ludzi świeccy. Jest pięciu młodych mężczyzn ukształtowanych w salezjańskim oratorium; jest gorliwy działacz Akcji Katolickiej, jest świecki katecheta zamęczony za swą posługę i bohaterska kobieta, która dobrowolnie oddała życie w zamian za swą brzemienną synową. Ci błogosławieni męczennicy i męczennice wpisują się w dzieje świętości Ludu Bożego pielgrzymującego od ponad tysiąca lat po polskiej ziemi.
Jeśli dzisiaj radujemy się z beatyfikacji stu ośmiu męczenników duchownych i świeckich, to przede wszystkim dlatego, że są oni świadectwem zwycięstwa Chrystusa - darem przywracającym nadzieję. Gdy bowiem dokonujemy tego uroczystego aktu, niejako odżywa w nas wiara, iż bez względu na okoliczności, we wszystkim możemy odnieść pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (por. Rz8,37). Błogosławieni męczennicy wołają do naszych serc: Uwierzcie, że Bóg jest miłością! Uwierzcie na dobre i na złe! Obudźcie w sobie nadzieję! Niech ta nadzieja wyda w was owoc wierności Bogu we wszelkiej próbie!
Raduj się, Polsko, z nowych błogosławionych: Reginy, Edmunda i 108 Męczenników Spodobało się Bogu "wykazać przemożne bogactwo Jego łaski na przykładzie dobroci" twoich synów i córek w Chrystusie Jezusie (por. Ef2,7). Oto "bogactwo Jego łaski", oto fundament naszej niewzruszonej ufności w zbawczą obecność Boga na drodze człowieka w trzecim tysiącleciu! Jemu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.
Po zakończeniu papieskiej pielgrzymki do Polski, biskupi polscy zebrani na 302. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski na Jasnej Górze w dniu 26 listopada 1999 roku wystosowali następujące podziękowanie:
PODZIĘKOWANIE BISKUPÓW KOŚCIOŁA W POLSCE
OJCU ŚWIĘTEMU JANOWI PAWŁOWI II
ZA BEATYFIKACJĘ 108 MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ
Konferencja Episkopatu Polski, Warszawa 26 listopada 1999 roku.
Umiłowany Ojcze Święty,
Ogarniając myślą i sercem dar Apostolskiej Podróży Waszej Świątobliwości do naszej Ojczyzny, z wdzięcznością przywodzimy na pamięć kanonizację bł. Kingi, beatyfikację ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego, Edmunda Bojanowskiego, Reginy Protman oraz beatyfikację 108 Męczenników, którzy ponieśli śmierć za wiarę z rąk nazizmu.
W duchu wiary wpatrujemy się i wsłuchujemy w niezwykłe przesłanie 108 Błogosławionych Męczenników (…). Ich beatyfikacja stała się uroczystą proklamacją zwycięstwa w Chrystusie wielkiego orszaku naszych rodaków – ludzi różnego wieku, stanu i pochodzenia. Błogosławieni Męczennicy całym swym życiem dowiedli, że Bóg jest miłością, jedyną nadzieją istnienia, i że Jemu należy zawierzyć na dobre i na złe, gdyż moc łaski Zbawiciela, jeśli jest przyjęta, zwycięża w każdej sytuacji.
Pamiętając o tym, że Kościół odradza się z posiewu krwi męczenników, uwielbiamy Najlepszego Ojca w niebie za to, że w niezgłębionych zrządzeniach swej Opatrzności daje Kościołowi w Polsce przekraczać próg trzeciego Millenium chrześcijaństwa właśnie pod znakiem świętości i męczeństwa 108 nowych Błogosławionych. Z radością dostrzegamy, że wszędzie tam, gdzie Męczennicy są ukazywani wiernym, gdzie zachowana jest pamięć ich świadectwa, przyczyniają się oni do wyzwalania nowego dobra (…). Szczególnym znakiem obecności Męczenników jest ich kult, zataczający szerokie kręgi w kraju i niesiony poza jego granice, a zwłaszcza rozliczne łaski przypisywane ich wstawiennictwu przed Panem. Wzór świętości i ofiary ich życia sprawia, że wieku spośród 108 Męczenników obieranych jest jako patronów środowisk, grup zawodowych, wspólnot, stanów, instytucji kościelnych, szkół.
Także kanonizacja bł. Kingi oraz beatyfikacja Reginy Protman, Edmunda Bojanowskiego i ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego stanowią niezwykły dar dla Kościoła w Polsce. Św. Kinga i nowi błogosławieni uczą nas, jak świadczyć w sposób konkretny o Bożej miłości i jak troszczyć się o sprawy Pana na tym świecie. Ich przykład dowodzi, że świętość nie przemija – tak jak miłość, która nigdy nie ustaje i pozostaje w pamięci kolejnych pokoleń.
Mając to wszystko przed oczyma, pragniemy wyrazić jeszcze raz najgłębszą wdzięczność Waszej Świątobliwości za kanonizację bł. Kingi i beatyfikację tylu Sług Bożych, za to nowe, wielkie dobro przekazane Kościołowi w Polsce.
Ufni w możne wstawiennictwo nowych Błogosławionych i świętej Kingi wznosimy do nich nasze modlitwy o potrzebne łaski w posługiwaniu Piotrowym Waszej Świątobliwości.
W imieniu biskupów zgromadzonych na 302. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski na Jasnej Górze
Józef kard. Glemp
Prymas Polski
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
Wśród tych 108 Błogosławionych Męczenników II wojny światowej jest nasz rodak bł. Ks. Władysław Mączkowski; tutaj się urodził, tu spędził dzieciństwo, tu ukończył szkołę podstawową. W nieludzkich warunkach obozu koncentracyjnego zachował nie tylko ludzką godność, ale dał także świadectwo wiary w Chrystusa oddając za nią życie. Dla nas pozostaje nie tylko orędownikiem w niebie, ale i wzorem wierności powołaniu chrześcijańskiemu: służby Bogu i ludziom do końca.
Źródła:
-
ks. Ludwik Gładyszewski ”Sługa Boży ks. Władysław Mączkowski” w „Męczennicy za wiarę 1939 – 1945” praca zbiorowa Michalineum 1996 s. 65-68;
-
Ks. Mieczysław Posmyk „Nekrolog ks. Władysława Mączkowskiego” w „Wiadomości Archidiecezji Gnieźnieńskiej” nr 2(1947) s. 283-284
-
ks. Władysław Mączkowski „Listy z obozu w Dachau” w archiwum rodziny Mączkowskich
-
„Dokumentacja dotycząca beatyfikacji 108 Męczenników” w „Ateneum Kapłańskie” nr 549-550 s. 240-257
-
Homilia Jana Pawła II - Warszawa 13 VI 1999
-
Halina Busiakiewicz zd. Mączkowska – wspomnienia
MODLITWA ZA WSTAWIENNICTWEM BŁ. KS. WŁADYSŁAWA MĄCZKOWSKIEGO
Wszechmogący, wieczny Boże, ty sprawiłeś, że bł. Władysław, kapłan urodzony w Ociążu, dał świadectwo wierze w Chrystusa przez swoje życie i męczeńską śmierć, daj nam za jego wstawiennictwem łaskę o którą prosimy oraz udziel daru żywej wiary, prawdziwej pobożności i wytrwałości w znoszeniu przeciwności, abyśmy jak on wypełnili do końca nasze powołanie oddając swoje życie na służbę Tobie i bliźnim. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. (modlitwa własna zatwierdzona przez władzę duchowną)
Wszechmogący Boże, dla chwały swojego Kościoła dałeś zwycięstwo w męczeństwie błogosławionemu Władysławowi, który upodobnił się do Chrystusa w Jego Męce i śmierci, spraw, abyśmy wstępując w ślady Męczennika osiągnęli radość wieczną. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. MR 23’’
Wszechmogący, wieczny Boże, z Twoją pomocą błogosławiony Władysław aż do śmierci walczył w obronie wiary, spraw za jego wstawiennictwem, abyśmy z miłości ku Tobie cierpliwie znosili wszelkie przeciwności i ze wszystkich sił dążyli do Ciebie, bo Ty jesteś prawdziwym życiem. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. MR 20’’
Wszechmogący wieczny Boże, Ty dałeś błogosławionemu Władysławowi i jego Towarzyszom udział w męce Chrystusa, wspomóż swą łaską naszą słabość, abyśmy, naśladując męczenników, którzy nie wahali się umrzeć za Ciebie, odważnie wyznawali Cię naszym życiem. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. MR 14’’